Życie motywowane przez krytyka a podążanie za sobą
Swoboda działania i życia tak jak się pragnie, to ważne czynniki wpływające na naszą satysfakcję. Wewnętrzny krytyk jest jednym z głównych czynników wpływających na naszą samoocenę, a co za tym idzie, na nasze samopoczucie. Od jego mocy zależy jak bardzo jesteśmy w stanie realizować się w życiu.
Jako dzieci niewinni, spontaniczni, ciekawi świata i ludzi, z czasem coraz bardziej zgaszeni, nerwowi, smutni lub źli, nieakceptujący siebie, zagubieni… Skąd się bierze w nas ta część, która nas krytykuje i zniechęca do podejmowania wyzwań niesionych przez życie? Wewnętrzny krytyk składa się z opinii i postaw ważnych dla nas osób w dzieciństwie, a rozwija się od momentu narodzin. Im więcej nieakceptacji i krytyki spotkało nas po drodze, tym krytyk większy i więcej ma do powiedzenia na nasz temat. Jako dzieci jesteśmy bezbronni, co czyni nas uzależnionymi od dorosłych. Otaczający dziecko wielcy ludzie wydają się wszechpotężni, zaspokajają potrzeby dziecka, potrafią tak wiele podczas gdy dziecko potrafi tak mało.
Powstawaniu krytyka sprzyja także normalny dla dziecka egocentryczny styl myślenia. Dziecko odnosi wszystko co się wokół niego dzieje do siebie. Jeżeli rodzic jest zdenerwowany czy zły to pewnie przeze mnie; jeżeli jest niezadowolony to dlatego, że jestem nie taki jak powinienem być, więc to moja wina; jeżeli mnie bije to na pewno na to zasłużyłem, bo jestem głupi i nic nie wart; jeżeli rodzice się rozwodzą to pewnie dlatego, że coś złego zrobiłem, jak zwykle…. Gdy nie ma przy nim kogoś kto mu wyjaśni jak jest naprawdę, ten styl myślenia o sobie utrwala się na całe życie. Rodzą się wtedy wstyd i poczucie winy, nierozerwalnie związane z krytykiem. Wstyd to uczucie rodzące się w nas chwili gdy przyznajemy krytykowi lub komuś kto nas krytycznie ocenia rację. Przyjmujemy wtedy jego punkt widzenia i zgadzamy się, że jesteśmy inni niż powinniśmy być, robimy coś inaczej niż powinniśmy byli robić. Poczucie winy z kolei oznacza, że już to czego nie powinniśmy byli robić, zrobiliśmy. Jesteśmy wtedy po stronie krytyka, a nie jego ofiary. Często się wtedy także zdarza, że sami bierzemy rolę krytyka względem siebie lub innych ludzi.
Każdemu człowiekowi potrzebne jest w jego osobowości miejsce trzeźwego osądu sytuacji w jakiej się znalazł, a także siebie samego i swoich możliwości. Ocenia, ale robi także przestrzeń na reakcję. Po narodzinach możemy spotkać się z pełnym spektrum reakcji na nas ze strony dorosłych, od miłości poprzez obojętność do nienawiści. Od tych reakcji będzie zależało czy najsilniejsza w nas będzie część wspierająca czy krytykująca. Jeżeli dominują w naszym dzieciństwie miłość, akceptacja i zrozumienie, powstaje w nas, obok miejsca trzeźwej oceny, inny potężny wewnętrzny zasób w postaci miejsca miłości i zachwytu, wsparcia i zainteresowania nami i naszymi działaniami. W tym miejscu czeka zawsze nagroda za podejmowane próby i osiągane sukcesy, a także wsparcie i pocieszenie w przypadku porażki.
Gdy nienawiść i odrzucenie jest dominującą i utrzymującą się reakcją dorosłych opiekunów na nas w dzieciństwie, powstać może właśnie krytyk. Szczególnie niedobrze gdy jesteśmy w dzieciństwie obiektem przemocy ze strony ważnych dla nas osób. Krytyk może mieć różne twarze, może karać ale może też akceptować, pod warunkiem jednak, że spełnisz jego wyśrubowane oczekiwania. Nigdy jednak nie daje miejsca na reakcję. W przypadku przeszłych nadużyć takich np. jak przemoc, potrafi być szczególnie przerażający i destrukcyjny. Im wrażliwsi jesteśmy a krytyk bardziej destrukcyjny, tym bardziej się zamykamy i zamrażamy, wpadamy w nerwicę czy depresję.
Każda prawie chwila w życiu, może być przez niego motywowana. Żyjemy wtedy po to tylko by krytyka unikać lub zadowalać. W stresie, pełni lęku i smutku, cierpienia i bezradności. Porażka kojarzy się z końcem świata, zostaniemy znów sami z gorzkim poczuciem beznadziei. Osaczeni, z jednej strony przekonywani o swojej głupocie i nieporadności, z drugiej strony stawia się przed nami ogromne wymagania, z innej spodziewamy się nieuchronnej kary w sytuacji nieuchronnej porażki – naprawdę nie wiemy co robić. Ukrywamy się wtedy, najczęściej jednak nawet wtedy dobiega nas jego głos, wytykający, iż nie ma nic gorszego niż poddanie się i bierność, które oznaczają także porażkę. Często zgadzamy się z nim: „Tak, muszę coś jednak zrobić….”
W tych strasznych chwilach, podobnie jak w przeszłości będąc dziećmi stajemy się przezroczyści, zapominamy siebie. Nic się nie chce, nie wiadomo zresztą czego mogłoby się chcieć (poza ucieczką przed krytykiem lub jego zniknięciem). Jest się tak bardzo i tak długo zrezygnowanym, iż marzy się jedynie po cichu by kiedyś znów chciało się chcieć. Czy w takiej sytuacji „bohater” może wyruszyć w podróż? Jeżeli już jednak wyruszy, to musi walczyć nie tylko z zewnętrznymi potworami, ale i wewnętrznymi. Sami sobie rzucamy kłody pod nogi.
Możemy mieć różne reakcje na krytyka. Smutek i cierpienie, ucieczka, ale także złość czy walka. Są to przeważnie trudne i nieprzyjemne doświadczenia. Jego obecność może nam bardziej doskwierać gdy jesteśmy sami, jest wtedy lepiej słyszalny a nasze reakcje dojmujące. Gdy jesteśmy przecież wśród ludzi, widzimy ich reakcje na naszą osobę na bieżąco, i są one zazwyczaj lepsze niż reakcje naszego własnego krytyka na nas. Mamy także poczucie wpływu na to co do nas ludzie czują, inaczej niż z krytykiem, którego nic nie zadowala.
Z czasem mogą się rodzić w nas pytania o sens takiego życia, kręcącego się wokół spełniania czyichś oczekiwań. Gdzie w tym jestem Ja? Kim Ja w ogóle jestem? Co zrobić by mieć wolny wybór i żyć zgodnie z sobą, a nie pod dyktando krytyka? I gdzie biegnie moja ścieżka serca? Co robić by utrzymać się w procesie zmiany?
Na początek dobrze jest uświadomić sobie jak temat krytyka przedstawia się u mnie obecnie. W jakich sferach mego życia krytyk się objawia, jaki jest i jakie mam względem niego reakcje. Szczególnie poznanie własnych, często nieświadomych reakcji jest tu istotną kwestią.
Nad zmianą można pracować w kilku kierunkach. Można pracować nad odebraniem mu siły. Zastanawiając się nad sposobem w jaki to zrobić, istotne jest odwołanie się do własnych wewnętrznych preferencji. Na pewno można go obłaskawiać, dyskutować z nim, deprecjonować, wyobrażać sobie w zabawnych i kompromitujących okolicznościach, a także walczyć z nim, przeganiać. Wszystko po to by stał się grzeczny, by był jak miły i profesjonalny księgowy, który na wezwanie oceni w akceptowalny przez nas sposób bieżącą sytuację i nasze plany z nią związane, oceni w rzetelny sposób posiadane zasoby, czy cele są możliwe do zrealizowania, czy koszt realizacji nie będzie za duży, podpowie jak relokować zasoby by cel osiągnąć, pomoże znaleźć inne drogi osiągnięcia celu, a jeżeli będzie się opłacał kompromis, nie omieszka go podpowiedzieć jako dobrego rozwiązania.
Ważnym kierunkiem pracy w temacie krytyka jest stworzenie i wzmacnianie w sobie miejsca akceptacji, nagrody, wsparcia dla siebie samego. Jest to wewnętrzna postać bezinteresownie zainteresowana naszym dobrem i pełna zachwytu nami, która z nami cieszy się naszymi sukcesami, a w przypadku porażki wysłucha, wesprze, pocieszy, zachęci. Niezwykle ważne jest by mieć swobodny i łatwy kontakt z tą częścią swego wnętrza. Dzięki niej porażki to tylko lekcje w doskonaleniu się. Z nią świat jest miejscem przyjaźniejszym, sprawia, że się chce.
Ostatnim kierunkiem pracy o którym chcę powiedzieć, jest uczenie się siebie na nowo, kierowanie się tym co lubię i co chcę robić w świecie. Uznanie, że jestem kimś więcej i mogę o wiele więcej, niż z powodu krytyka zwykłem o sobie myśleć. Zagłębienie się w siebie, w ciało. Odszukanie wewnętrznego kompasu i źródła wewnętrznej siły. Swobodne decydowanie jakich granic własnej tożsamości chcę bronić. Podążanie za sobą, szukanie w sobie inspiracji do działania, śnienie i realizowanie własnych wizji zgodnych z własnym sercem.
Comments are closed.